Cisza, która stała się sygnałem

Dom z Zosią był pełen życia. Kiedy zrobiło się cicho, w pierwszej chwili mama pomyślała o “wykluwającej” się infekcji: przeziębienie, angina, a może zwykłe osłabienie? Zosia była marudna, ospała, bez apetytu. Nic więcej. Jednak to „nic” trwało zbyt długo.

Strach, który zagościł w domu

Diagnoza, która padła, była ogromnym cios: nowotwór złośliwy nerki, Guz Wilmsa. I tak do kolejnej szczęśliwy rodziny zapukał strach. Zosia z dnia na dzień została wyrwana ze swojego małego, bezpiecznego świata. Ogromne i obce mury szpitalne budziły u trzylatki niepokój.

Dziwne urządzenia i wkłucia, które mimo zapowiedzi Pani w białym fartuchu, wcale nie były jak zwykłe ukąszenie komara. Nadzieja powróciła wraz z przeprowadzoną operacją, w trakcie której usunięto guz. Cena za powrót do zdrowia była wysoka – usunięcie lewej nerki, jednak radość z powrotu do domu - bezcenna.

Stan euforii nie trwał długo

Podczas jednej z wizyt kontrolnych lekarze zauważyli nową zmianę w brzuchu dziewczynki. Na ten moment lekarze nie podejmują się stwierdzenia, że to zmiana nowotworowa. Wszystko zależy od wyniku rezonansu. Odpowiedź będzie krótka. “Tak”, lub “nie”... Wszyscy czekamy na to “nie” z ogromną nadzieją.

Potrzeby, które nie mogą poczekać

Zanim zapadnie ostateczna decyzja, trzeba działać. Potrzebne są środki na dojazdy do szpitala, specjalistyczną dietę, suplementację, środki higieny, leki wzmacniające odporność i rehabilitację, która czeka Zosię po zakończeniu leczenia.