Najpierw rak kręgosłupa. Potem białaczka. Później rak języka, który wrócił i odebrał jej głos, smak i mowę. Dziś oddycha przez rurkę i odżywia się przez gastrostomię. A mimo to – wciąż walczy.
Pierwsze problemy zdrowotne Pani Lucyny pojawiły się w 1994 roku. Markery nowotworowe były wówczas bardzo wysokie, co wymagało przeprowadzenia histerektomii – operacji, która niestety pozbawiła ją możliwości posiadania dzieci.
Przeszła piekło leczenia i wyszła z niego żywa, ale nie zdrowa. Mięśnie odmawiają posłuszeństwa, wzrok się pogarsza, ciało się buntuje. Walka nadal trwa.
Miała świętować wejście w dorosłość. Zamiast tego usłyszała diagnozę: chłoniak Hodgkina. Miesiąc przed osiemnastką trafiła na oddział onkologii. I choć to nie tak miało wyglądać jej lato – Martyna walczy. Bo wie, że musi.