Objawy, które z początku nie budziły niepokoju

Powiększony migdał i niewielka gulka pod żuchwą to objawy z którymi Pawełek trafił do lekarza. Lekarze w tamtym momencie nie widzieli w tym nic niepokojącego. Zalecili powrót do domu i obserwację. Kolejne dni jednak przynosiły coraz więcej niepokojących sygnałów. Pawełek zaczął się pocić w nocy, tracił apetyt, stawał się coraz bardziej osłabiony. Już nie bawił się jak dawniej, częściej odpoczywał, unikał kontaktu. Rodzice nie czekali. Kolejne konsultacje i badania były nieuniknione.

W jednej chwili wszystko stało się jasne i przerażające

Szpital, pobrania, czekanie, a potem te słowa, które zmieniają plany, marzenia i każdy dzień — nowotwór. Diagnoza padła szybko i nie zostawiła złudzeń. Pawełek rozpoczął leczenie w Przylądku Nadziei we Wrocławiu, gdzie codzienność wyznaczają kroplówki, wyniki i czekanie na dobre wiadomości.

Chemia to tylko początek

Potrzebne są leki osłonowe, środki higieniczne, dieta, dojazdy, konsultacje i codzienna opieka. Rodzice robią wszystko, by zapewnić Pawełkowi spokój i bezpieczeństwo, ale wiedzą, że sami tego nie udźwigną.