Jedna ciąża, dwa terminy i dramatyczny finał

Mimo pozornie prawidłowego przebiegu ciąży, w badaniach zaczęły pojawiać się niepokojące znaki. Podczas badania USG w technologii 3D okazało się, że termin ciąży został zawyżony niemal o miesiąc. Mimo to lekarze pozostali przy pierwotnym terminie porodu. Hania urodziła się 24 stycznia 2017 roku w zamartwicy. Nie oddychała samodzielnie, wody płodowe były zielone.
Przyszła na świat później, niż powinna, i ta przesunięta granica czasu wpisała się w jej historię już na zawsze.

Padaczka i niepokój, który nie odpuszczał

Przez pierwsze lata życia, poza obniżonym napięciem mięśniowym, dziewczynka rozwijała się prawidłowo. W 2020 roku zdiagnozowano u niej padaczkę. Rozpoczęto leczenie farmakologiczne, które przyniosło częściową poprawę.
Neurolog w grudniu 2023 roku podjął decyzję o stopniowym odstawieniu leku, ale Hania wciąż pozostaje pod stałą opieką specjalistyczną.

Najpierw Tosia, za chwilę Hania

W styczniu 2024 roku, ze względu na chorobę młodszej siostry Tosi (neuroblastoma), u Hani wykonano profilaktyczne USG brzucha.
Wynik był szokujący!  Wykryto nowotwór jajnika. Dziewczynka natychmiast została objęta opieką onkologiczną w „Przylądku Nadziei” – tej samej klinice, w której leczyła się Tosia.
Dwie córki w jednym szpitalu to sytuacja, której nie sposób zrozumieć, dopóki się jej nie przeżyje.

Kolejne diagnozy

Hania, poza zmaganiem się z nowotworem, niedawno przeszła również diagnozę psychiatryczną, która potwierdziła ADHD.
To kolejna ścieżka diagnostyczna i terapeutyczna, która będzie wymagać zaangażowania, środków i wieloletniego wsparcia.

Dwie wojowniczki. Jedna rodzina i ogrom potrzeb

Rodzina Hani i Tosi mierzy się dziś z równoczesnym leczeniem dwóch poważnie chorych córek. Koszty dojazdów do kliniki, leczenia, zakupu leków, sprzętu medycznego, środków higienicznych, diet i konsultacji stale rosną.
Siły tej rodziny nie są nieskończone. Ich determinacja jest ogromna, ale bez wsparcia nie będą w stanie udźwignąć tej walki samodzielnie.