Nowotwór wątroby i dróg żółciowych. Grzegorz potrzebuje wsparcia, by żyć❗

Ból i dramat, które w jednej chwili zatrzymały normalność

Życie Grzegorza płynęło spokojnym rytmem — praca, pasje, rodzina. Ta zwyczajność, tak cenna w swojej prostocie, była źródłem szczęścia. Czego chcieć więcej, jeśli codzienność daje poczucie bezpieczeństwa? Odpowiedź zawsze brzmi tak samo: zdrowia. Wszystko zmieniło się tamtej nocy, gdy przeszywający ból wyrwał go ze snu. Rodzina natychmiast zawiozła go do szpitala, gdzie padły słowa, które rozdarły serca najbliższych: nowotwór złośliwy wątroby i przewodów żółciowych. Guz o wymiarach 165 na 120 milimetrów — zbyt duży, zbyt niebezpieczny, by myśleć o operacji.

Siły, których wciąż ubywa

Leczenie rozpoczęto od immunoterapii, której drugą dawkę Grzegorz ma już za sobą.

Ale nowotwór to nie jedyny przeciwnik. Choroba kręgosłupa i zakrzepica, powikłanie związane z wątrobą, odbierają mu resztki sił. Każdy dzień staje się polem walki — nie może długo siedzieć, regularnie przyjmuje zastrzyki, a nawet zwykły posiłek bywa źródłem lęku. Czy znów nadejdzie ból? Czy organizm pozwoli przetrwać kolejny dzień?

Utracona praca, zatrzymane pasje

Rak przekreślił to, co dotąd nadawało życiu sens. Od sześciu lat prowadził ekspresowy transport, przemierzał Europę, kochał tę pracę i czuł się w niej jak ryba w wodzie. Był też pasjonatem off-roadu — przepraw quadem przez najcięższe tereny, zawodów, w których adrenalina mieszała się z radością. Dziś wszystko to musiało się zatrzymać. Zamiast tras i rywalizacji — szpitalne korytarze, zamiast planów — niepewność.

Codzienność z chorobą

Dziś Grzegorz przebywa w domu. Leczenie i jego skutki odebrały mu możliwość pracy i wprowadziły w życie codzienne szereg ograniczeń. Wspiera go rodzina, ale ciężar choroby stale narasta. Każdy dzień jest próbą wytrwałości, walką o chwilę oddechu i o odrobinę wytchnienia od bólu.