Trafiła do szpitala z bólem nóg, który nie mijał. Diagnoza była ciosem, po którym trudno było się podnieść.

Ostra białaczka limfoblastyczna. Pilne zlecenie specjalistycznych badań, izolacja i wlewy nie pozwalały złapać rodzinie oddechu i oswoić śmiertelnego zagrożenia. Paraliż - tak należy określić stan, w którym znalazła się rodzina czterolatki. Nagle zwykłe życie zamieniło się w ciąg szpitalnych procedur i niekończącego się czekania – na wyniki, na poprawę, na koniec tego koszmaru.

Najtrudniejsze są chwile, gdy nie można po prostu być razem. Mama nie opuszcza córeczki w szpitalu nawet na krok,
ale Olivka tęskni – za domem, za znajomymi zapachami, za rytuałami, które dają poczucie bezpieczeństwa.

Olivka zaczęła chemioterapię.

Dla czterolatki to nie jest “proces leczenia”. To samotność, brak odwiedzin i tęsknota za bliskimi.
Leczenie będzie długie i wyczerpujące, a każdy dzień dla rodziny dziecka to seria wyzwań. Bo trzeba opanować emocje,
wykrzesać siłę do walki, przeorganizować dzień, znaleźć czas dla drugiego dziecka i zdobyć finanse na leczenie.

Potrzebne są środki na dojazdy do szpitala, odpowiednią dietę, leki wspomagające, środki higieny i rehabilitację, która pomoże jej wrócić do sprawności po leczeniu.

Prosimy o szansę dla małej dziewczynki, która chce wrócić do domu, do brata, do życia!