Zaczęło się od kataru

Nic nie wskazywało na to, że to coś poważnego. Sonia miała katar, kaszel, lekko podwyższoną temperaturę, jak tysiące dzieci o tej porze roku. Jednak dni mijały, a stan zdrowia trzylatki nie ulegał poprawie. Nieprzespane noce, wizyty na pogotowiu jedna po drugiej. W końcu lekarze rozszerzyli diagnostykę o badania krwi. Wyniki nie zostawiały wątpliwości.
W marcu 2024 roku padła diagnoza, która wstrząsnęła spokojnym dotychczas światem Soni: ostra białaczka limfoblastyczna.

Szpital zamiast przedszkola

Kiedy Sonia trafiła do „Przylądka Nadziei” we Wrocławiu, miała jeszcze w oczach świat, w którym największym problemem był wybór zabawki. W jednej chwili wszystko się zmieniło. Zamieszkała w szpitalnej sali, w której zapach płynu dezynfekującego zastąpił zapach obiadu z domu, a głos mamy stał się tutaj najcenniejszym dźwiękiem dnia. To ona daje Soni poczucie, że choć wszystko się rozsypało, ich „razem” wciąż jest niezmienne.

Broviac i nowe słowa, których nikt nie chce znać

Niedawno Sonię przygotowano do dalszego leczenia. Założono jej Broviaca. Nowe urządzenie wzbudzało lęk, niepokój i pytania...
Każdy dzień podporządkowany jest leczeniu: lekom, badaniom, odwiedzinom lekarzy i pielęgniarek.

Świat, który przestał być dziecięcy

Dla każdego dziecka w wieku Soni, świat to ruch, śmiech i zabawa. Soni świat to dziś jeden pokój, pompa infuzyjna i czekanie na odłączenie kroplówki. Nie pyta, dlaczego akurat ona. Nie zna jeszcze tych słów. Po prostu walczy – dzień po dniu, z tym, co nieprzewidywalne i niesprawiedliwe.

Potrzebne jest wsparcie

Mama Soni musiała odsunąć na bok wszystko inne, by być przy córce. Rodzina znalazła się w sytuacji, która wymaga pełnego zaangażowania – emocjonalnego i finansowego.
Każda złotówka pomaga przetrwać ten czas, w tym pokryć koszty dojazdów, leczenia i niezbędnych środków higienicznych.