Głośny śmiech, nagła cisza i walka o życie

Poranek 1 kwietnia 2025 roku nie zapowiadał nadchodzącej tragedii. Marika cały dzień spędziła bawiąc się. Pierwsze niepokojące sygnały pojawiły się wieczorem. Nagłe wymioty, zawroty głowy i chwilę później utrata przytomności, która sparaliżowała rodziców.

Następnego dnia dziewczynka obudziła się już po nagłej operacji neurochirurgicznej, którą lekarze musieli podjąć natychmiast, walcząc o każdą minutę, by wyrwać ją śmierci.

Diagnoza, która uderzyła z pełną siłą

To co usłyszeli rodzice było dla nich ogromnym ciosem. Wodogłowie z krwotokiem, spowodowane było przez dwa guzy w mózgu. Marika przeszła zabieg założenia drenażu zewnętrznego, który prawdopodobnie ocalił jej życie, ale jednocześnie przykuł ją do szpitalnego łóżka na ponad miesiąc. Przez 34 dni nie mogła nawet podnieść głowy, a każdy poranek był dla niej nową próbą sił.

Plan leczenia

Kolejne dwie operacje i wyniki histopatologiczne potwierdziły nowotwór mózgu-gwiaździak włosowatokomórkowy. Dla rodziny rozpoczął się nowy etap walki. Lekarze przygotowali plan leczenia: 79 tygodni intensywnej onkologii, mozolna rehabilitacja i nauka chodzenia od nowa, a to wszystko dla dziewczynki, która jeszcze kilka tygodni wcześniej biegała beztrosko wśród dzieci. Rodzice czuwają przy jej szpitalnym łóżku dniem i nocą, a starsze rodzeństwo czeka w domu na dzień, kiedy Marika wróci.

Potrzeby, które nie mogą czekać

Rodzina potrzebuje środków, by opłacić nie tylko bieżące leczenie i rehabilitację, ale także kosztowne, specjalistyczne badanie molekularne guza, którego koszt wynosi aż 2 tysiące euro. Do tego dochodzą prywatne wizyty u lekarzy, odpowiednia dieta, suplementacja oraz długie, wyczerpujące dojazdy do szpitala.