Zaczęło się od rolkowej pasji córki. On, początkowo obecny bardziej jako obserwator niż uczestnik, przyglądał się z boku, towarzyszył, ale nie wchodził na asfalt.

Z czasem coś w nim drgnęło. Założył rolki i odkrył w tej decyzji coś więcej niż sport. Od tego momentu jazda stała się jego codziennością. W tym świecie znalazł coś więcej: wspólnotę ludzi, którzy potrafią zamienić jazdę w angażującą aktywność, a ruch w budowanie relacji. Yuriy podjął się nieco szalonego wyzwania y0rrik. Z nadmorskiej linii po krakowskie ulice — sześćset kilometrów w pojedynkę. Nie chodzi tylko o cel, ale o niesienie pomocy.

Yuriy po drodze ma plan zatrzymać się w mniejszych miastach, aby prowadzić warsztaty rolkowe i dzielić się swoją pasją. Środki z tej zbiórki, zostaną przekazane na rzecz podopiecznych Fundacji Cancer Fighters, którzy tygodniami żyją w rytmie kroplówek, badań i chemii.